Forum Forum RPG Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Rozdział trzeci

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum RPG Strona Główna -> Wasza twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
VanirPożeraczNiedźwiedzi
PostWysłany: Nie 12:47, 29 Kwi 2007 Powrót do góry


Dołączył: 04 Lut 2007

Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bochnia

Na polanę wpadł zdyszany zwiadowca. Elf nie miał hełmu. Włosy bezwładnie latały mu wokół głowy, po lewej stronie były zlepione krwią. Koń, na którym siedział padł na ziemię. Na pysku miał pianę. Jeździec upadł bezwładnie na liście przykrywające zieloną wciąż trawę. Szybko podbiegło do niego dwóch wartowników. Podnieśli ledwo żywego za ręce. Finiarel poprowadził żołnierzy do namiotu. Kazał go napoić i opatrzyć, ale gdy tylko tamten odzyskał oddech wydyszał urywanym głosem:
- Nie ma czasu… Jadą tu… Uciekajcie…
Dowódca zamyślił się. Byli w lesie, dzień drogi od kopalń, w których wykorzystywano niewolników, także elfów. Byli elfimi wyrzutkami, nie mającymi miejsca ani wśród swoich, ani wśród miast ludzkich. Żyli z rabunku. Ostatnio napadali transporty do kopalni, a dwa razy udało im się uwolnić niewolników ich rasy.
A teraz ktoś na nich polował. Finiarel zamyślił się wystawiając twarz na powiew wczesnojesiennego wiatru. Słońce przebijało się delikatnie przez korony, było przedpołudnie. Niebo – czyste i niebieskie przywodziło mu na myśl spokojną toń oceanu. Tropiciel nie chciał umierać, nie teraz, gdy udało mu się znaleźć braci, towarzyszy niedoli na tym ziemskim padole.
- Co się stało z Edrickiem? – zapytał. Zwiadowcy zawsze wyruszali dwójkami.
- Nie żyje.. Idzie tu oddział.. Prowadzony przez zabójcę.. Nie wygracie z nimi..
Wojownik jeszcze raz się zamyślił. Rozważał zasadzkę, ale rozsądek zwyciężył. Odwrócił się w stronę strażników chcąc wydać rozkaz i zobaczył jak jeden z nich przewraca się gwałtownie. Z brzucha sterczał mu oszczep.
- Atakują nas! – krzyknął Finiarel i dobył długiego miecza. Mknącego ku niemu jeźdźca powalił szybkim cięciem unikając jego ostrza. Nagle polana zaroiła się od konnych. Elfy zdążyły się pozbierać, ale ponieśli już duże straty.
- Do mnie! – ryknął dowódca chcąc przekrzyczeć bitewny zamęt. Wokół niego zgromadziły się niedobitki. Otoczeni pierścieniem padali po kolei, a w oczach ich odbijało się niebo. Zostało troje. Finiarel, młody tropiciel, Guinn i druidka Seliane. Z konia zsiadł jeden z napastników, ubrany w hełm z rogami. W ręku miał miecz ociekający krwią, który otarłszy z czerwonej posoki podał towarzyszowi. Spokojnie wziął przypięty do siodła dwuręczny topór. Spojrzał wyzywająco na kapitana, po czym machnął do swoich ludzi, by się rozsunęli. Finiarel zrozumiał. Miał szansę na pojedynek. Nagle usłyszał za sobą szept.
- Zaatakuj go, a gdy odwrócisz jego uwagę, ja go zabiję.
- Ani mi się waż – powiedział cicho i zwrócił się do swojego przeciwnika – nie mam hełmu, walczmy więc na równych zasadach człowieku. Poza tym – dodał – chcę poznać twarz oprawcy moich przyjaciół nim sam podzieli ich los.
W odpowiedzi człowiek tylko zaśmiał się złowrogo i zrzucił hełm.
Seliane nigdy nie zapomniała tego widoku. Miała wciąż walkę przed oczami gdy odurzano ich ziołami i miksturami. W narkotycznym śnie widziała zmasakrowanego dowódcę i jego krew na ostrzu strasznego półorka. Nie mogła się od tego uwolnić nawet, będąc prowadzoną ciemnym korytarzem w stronę areny. Obok niej, ze skrępowanymi na plecach rękami szedł, a właściwie był popychany, Guinn. Był całkowicie pod działaniem narkotyków. Wiedziała, że gdy na arenie każą mu z nią walczyć zaatakuje bez namysłu. Spuściła głowę wpatrując się tępo w mijane kamienie na podłodze lochu.


Elanie zbiegła uradowana z widowni. Przeciskała się między ludźmi, aż ujrzała kamienne przejście. Weszła do korytarza oświetlonego pochodniami i skierowała się w stronę pomieszczeń dla gladiatorów. Powietrze było tu chłodne i rześkie co stanowiło miłą odmianę po zaduchu i pocie wśród rozszalałej publiczności. Po chwili otworzyła drewniane drzwi, które cicho skrzypnęły. Rzuciła się bratu na szyję. Ten uśmiechnął się pomimo strasznego bólu w ręce.
- Żyjesz! I tak dzielnie walczyłeś, a sama widziałam jak ten... potwór miotał tobą po arenie!
- Żyję, ale trzeba się zająć moją ręką – powiedział Tobbruk. Jego siostra była pod opieką w klasztorze Zodala i szukała zawsze sposobności by komuś pomóc. Teraz ucieszyła się, że może pokazać bratu swoje umiejętności. Uśmiechnęła się i z dumą zaczęła opatrywać rękę i badać rany barbarzyńcy. Robiła to bardzo wprawnie, choć miała dopiero 12 lat. Tobbruk patrzył na nią z rozrzewnieniem. Nagle usłyszał kroki biegnących ludzi i krzyki za nimi na korytarzu. Natychmiast poderwał się dobywając miecza i zasłaniając sobą postać siostry.


Fathir skończyła właśnie rozmowę z jednym z dozorców i skierowała się w stronę loży. Ona i jej dwie towarzyszki stanowiły elitę prostytutek w mieście. Były tylko dla najbogatszych i oferowały coś więcej niż tylko przyjemność fizyczną. Tym razem znacznie więcej. Piękna kobieta spojrzała na pierścień, który dostała wczoraj od nieznajomego. Jego kamienia nie dało się rozpoznać – był połyskliwy i w jednym świetle zdawał się czerwony jak krew, czasem fioletowy, a czasem wręcz czarny. Przypomniała sobie słowa przybysza.


Dom rozkoszy „Pod czerwoną wstęgą” był ekskluzywnym lokalem. Co wieczór zbierali się tu wpływowi klienci, by dyskutować przy najlepszym winie i oglądać najpiękniejsze kobiety wszystkich ras. Noce spędzali już w pokojach, z mistrzyniami sztuk miłosnych, nie żałując wydanego złota. Gdy wychodzili rano obiecywali sobie, że jeszcze wrócą. I wracali. Wczoraj popołudniu, Fathir, jedna z miejscowych dam rozkoszy, rozczesywała sobie przed lustrem włosy. Szczotka gładko przechodziła przez brązowe kosmyki opadające wdzięcznie na ramiona. Za oknem był park, w drzewach śpiewały ptaki. Dziewczyna spojrzała w lustro. Odbijała się w nim piękna, symetryczna twarz o łagodnych rysach. Jej cera była jasna, a oczy zielono-szare. Nagle dostrzegła ruch w tle. Odwróciła się gwałtownie upuszczając szczotkę. Za nią stał człowiek ubrany dość bogato, choć skromnie, nie wyróżniający się z tłumu. Miał skórzaną zbroję i owinięty był ciemnoszarym płaszczem. Jego twarz była osłonięta chustą. W Fathir wpatrzone były ciemne oczy o nieodgadnionym wyrazie.
- Czego chcesz? Nie powinieneś tu wchodzić! To prywatne komnaty.
Głos nieznajomego był spokojny.
- Przynoszę pewną propozycję. Zgodzisz się, a zniknę i jedyną pamiątką po naszym spotkaniu będzie to. – z tymi słowami rzucił na stolik sakwę, z której posypały się różnokolorowe klejnoty – od topazów i pereł po rubiny i szafiry. Niektóre były w broszkach, koliach czy bransoletkach. Oprócz tego było tam złoto.
- A jedynym czego chcę to wrzucenie tego kamyczka – wyjął z kieszeni pierścień – do kielicha Baltazara von Lenara.
Fathir zbladła.
- Wystarczy, że twoja ręka znajdzie się nad winem. Nikt nie będzie cię podejrzewał. Zgadzasz się?
Dziewczyna milczała chwilkę. To bogactwo, na wyciągnięcie ręki, tylko za życie jednego kupca, w dodatku złego… Teraz dopiero uświadomiła sobie, że Baltasar był złym człowiekiem i wyrządził wielu osobom krzywdę. Może będzie to nawet dobry uczynek...
- T... Tak – powiedziała.
- Świetnie – nieznajomy był zadowolony – gdy zaistnieje możliwość wypowiesz słowa Tahir al alzakk. O nic więcej się nie martw. Wiedz jednak, że jeśli zawiedziesz, moja druga wizyta nie będzie tak miła.
Wyszedł przez okno znikając niewiadomym sposobem. Fathir ubrała pierścień i rzuciła się do sakwy przebierając z radością w klejnotach. Jakże inne dziewczyny będą jej zazdrościć!


Hrabia Rogar siedział wygodnie, zadowolony z wygranej. Patrzył z góry na gnoma śmiejąc się do niego, rozochocony winem. Za chwile powinny nadejść. Nim zaczęła się druga walka do loży weszły trzy kobiety ubrane w przezroczyste, zwiewne szaty. Przyniosły wino i zakąski i zaczęły swój zmysłowy taniec. Rogar patrzył na nie jak urzeczony. Nigdy nie mógł sobie odmówić tak pięknego widoku. Ich ciała w blasku migotliwego, magicznego światła wyglądały jak ciała bogiń. Ich ruchy były płynne i pociągające. Bransoletki delikatnie zastukały metalicznie, gdy nadgarstki podniosły się w górę. Jedna podeszła do hrabiego i nachyliwszy się tuż nad nim zaczęła zmysłowo tańczyć. Gdy ten chciał ją złapać uciekła płochliwie do tyłu udając nieśmiałą. Szybko jednak wróciła z figlarnym uśmieszkiem na ustach i zaczęła go częstować winogronami, które podawała mu do ust tak, że mógł oblizać jej palce. Tak samo było z Baltasarem, jednak kupiec miał do dyspozycji dwie damy. Gdy jedna tańczyła, druga nalała wina i szepcząc słodkie słówka w dziwnym języku podała go człowiekowi. Ten wypił urzeczony jednym haustem i wznowił zabawę z dziewczętami.


Seliane wprowadzono do ostatniego pomieszczenia na drodze na arenę. Była tego pewna, ponieważ wyraźnie słyszała już gwar rozmów na widowni. Byli w zbrojowni. Przy ścianach widziała stojaki z bronią, hełmy i zbroje. Zabrali im ekwipunek, ale potrzebowali broni by walczyć. Do pomieszczenia wszedł dozorca. Rozkazał pięcioosobowej eskorcie rozkuć druidkę.
- Tylko bez żadnych numerów. Wybierz sobie broń, przywdziej zbroję i czekaj na swoją walkę. I tak nie uciekniesz, więc nie próbuj, bo spotka cię los dużo gorszy od śmierci.
Elfka nie obdarzyła go nawet spojrzeniem. Podeszła do ściany i wybrała sobie porządny drewniany drąg, dużą drewnianą tarczę. Zdjęła ze stojaka skórzaną zbroję, która mniej więcej na nią pasowała. Do pasa zapięła sejmitar. Tak przygotowana usiadła patrząc, jak Guinn męczy się ze swoją zbroją. Westchnęła i złożyła twarz między rękoma.

„W końcu sobie poszły”. Suarin miał serdecznie dość tych panienek patrzących na niego jak na dziwnego stwora. To była arena, nie burdel. „Im ludzie bogatsi tym bardziej im odbija” – nie wypowiedział głośno swej opinii, ale z ulgą powitał gong na drugą walkę. Wszyscy siedzieli już wygodnie, gdy na arenę wyszedł pierwszy z walczących. „To elfka” – pomyślał z niesmakiem. Kobiety nie powinny walczyć, co oni robią?


„Co oni robią?” – pomyślała Seliane patrząc z nienawiścią na tłum ponad nią. „Siedzą sobie wygodnie patrząc jak stworzenia starsze i mądrzejsze od nich walczą ze sobą. Niedoczekanie” – miała łzy w oczach, ale otarła je złością. „Muszę ogłuszyć Guinna nim mnie zabije”. Jako druidka od dziecka stykała się z różnymi roślinami i truciznami i była częściowo odporna na działanie narkotyków, które im podano. Nie można było tego powiedzieć o tropicielu. Poruszał się wolniej, bez elfie lekkości, patrząc tępo na przeciwniczkę. „To przecież ja, Seliane..”.
Skoczył do przodu z pierwszym ciosem. Elfka odskoczyła, drugą ręką blokując tarczą pchnięcie krótkiego miecza. Nie uderzała, wypróbowywała go. Szybko skacząc po piasku nabiegała z lewej i z prawej unikając zgrabnie ociężałych ataków dwóch mieczy. W końcu zamarkowała cios i zanurkowała w drugą stronę uderzając go w nogę drągiem. Poczuła cięcie w tarczę. Kilkakrotnie starała się uderzać w to samo miejsce na nodze, aż w końcu wykrzywiony grymasem bólu tropiciel padł na ziemię. Siedział tak chwilkę, jednak środki, które otrzymali sprawiły, że ból przeszedł szybko. „Za szybko. Wybacz, ale zaraz oberwiesz po głowie”. Nie chciała tego zrobić, ale następny atak skierowała w skroń. O dziwo, został zablokowany. Odparła jego kontrę i nagle została kopnięta w brzuch. Siła uderzenia sprawiła, że przewróciła się na piasek. Stojący nad nią Guinn ciął z góry. Zasłoniła się tarczą i z całej siły kopnęła go w męskość. Wojownik padł na kolana, a po ciosie w głowę na zwalił się bez przytomności na ziemię. Widownia zaryczała. Baltasar wstał i nagle stało się coś dziwnego. Potężny kupiec posiniał i chwycił się za gardło. Jego ciałem wstrząsnęły drgawki. Chwycił się balustrady, ale nagły skurcz odebrał mu władzę w ręce i przechyliwszy się niebezpiecznie wypadł. Ciało uderzyło w piasek areny. Przez chwilę drgał jeszcze, po czym uspokoił się. Zapanowała panika. Wszyscy chcieli jak najszybciej uciec, nikt nie wiedział co się stało i nikt nie kontrolował setek ludzi bijących się o wyjście.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum RPG Strona Główna -> Wasza twórczość Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare